Te dwa słowa we wzajemnej zależności wydają się być nieco nie na miejscu, zupełnie jak komplementy w stylu „do twarzy Ci w tych butach”…
Słowo BUT jest mało eleganckie w skojarzeniach (głupi jak but), a już daleko mu do romantyczności. Podmiot w portrecie? Hmmm… Że co? Trampki?! No, przepraszam bardzo! Trzeba mieć jakieś zasady, tak? Butu zdjęcia robić!…
Ale kiedy w popłochu przelatując wzrokiem po zeszorocznej kolekcji szmaciaków i gumiaków na półkach natrafiłam na te angielskie róże, po prostu nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że będzie im dobrze ze mną na wsi. I tak oto za dwadzieścia pięć złotych polskich stałam się właścicielką najbardziej romantycznego obuwia tekstylno-gumowego. I kto powiedział, że kobietę cieszą tylko markowe zakupy?…
Były jeszcze czarne w tęczowe (ach!) gwiazdki, ale za małe na moje kopytka. Szkoda…
Leave a Reply
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.