Historia bez happy endu, jakich wiele.
Laura miała wszystko – młodość, urodę, wdzięk, talent, sławę i rzesze wielbicieli.
Codziennie przed wyjściem na scenę chłodno i rzeczowo oceniała swoje odbicie w lustrze,
jak aktywa wymagające uważnej troski, aby przynosiły spodziewany zysk.
Tuż przed – w jej nieprzytomnych oczach płonął blask oczekiwania, męcząca niepewność wprawiała w nerwowe drżenie.
Tuż po – paraliżował ją strach przed wyjściem z roli i wieczornym samotnym drinkiem.
Wśród powodzi bezimiennych kwiatów jeden mały bilecik. Kilka słów. Zamiast.
Nie wszystko jest takie, jakim się wydaje.
Nikt nie zobaczy prawdziwej Laury w garderobie za sceną.
Show must go on…
Gorące podziękowania dla mojej modelki – Ady Barbarewicz.
2 Responses
Gośka
Brawo!!!Aniu z ZAWSZE ogromną przyjemnością oglądam Twoje prace. Tym razem było tak samo. Cudownie uchwycona atmosfera. Ciekawe ujęcia. Masz talent i trzeba to wszystkim ogłosić. Gratuluje i czekam na więcej.
Max2
Jestem zafascynowana tą opowieścią – zarówno stroną słowną jak i wizualną. Trzyma w napięciu do końca – byłam przekonana, że skończy się tragicznie. Odetchnęłam z ulgą.
Ja też czekam na więcej.