Azjatycki wojownik

with Brak komentarzy

Owczarek środkowoazjatycki. Jedna z niewielu ras, przed którymi czuję respekt i lekki strach. Większość dużych psów gotowa jestem z radością wytargać za uszy, wyczochrać im grzbiet i przewrócić kołami do góry. Ale z azjatami nie jest tak łatwo. Psy o spojrzeniu Sfinksa i osobowości wojownika z Dalekiego Wschodu. Spokój, opanowanie i śmiertelna precycja w ataku, kiedy uznają, że nie ma innego wyjścia.
Mówi się, że to najlepsza rasa psów stróżujących. Wierne, cierpliwe, nie robią wiele hałasu bez potrzeby.
W sąsiedztwie jest taka para ochroniarzy na etacie – Iwan i Borys. Czasem udaje im się wyrwać na wolność i zwiedzają okolicę, nieświadome popłochu, jak budzą.
Jest jeszcze Zeus, który przechodząc obok naszej bramy z olimpijskim spokojem ignoruje nerwowe pomruki i szczekanie Szanty, za to na swoich włościach zmienia się
w stuzębnego demona.
Wcześniej mieszkała obok nas bohaterka dzisiejszych zdjęć. Kiedy zdarzyło się jej spacerować samej po ulicy, panowie z firmy wywożącej śmieci rzucali za nią kamieniami,
tak na wszelki wypadek, żeby nie myślała, że dadzą się nastraszyć. Ręka mi się sama wyrywała, żeby znaleźć jakiś kamień i rzucić za tą śmieciarką. Co to za gatunek ludzi?
Przyznaję, że Nanga na początku budziła mój respekt i nie odważyłam sie sama przełozyć ręki przez ogrodzenie, żeby ją pogłaskać. Dopiero kiedy sama przyszła przed mój ganek
i trąciła mnie różowym nosem w oczekiwaniu na pieszczotę, okazało się, że bardzo lubi drapanie za uszami. Przypomina nieco polarnego misia z tymi przyciętymi uszami i jasnymi oczami w rudawej oprawie. Jej mała pani może po niej przejść w butach, wkładać ciekawskie paluszki w uszy i w nos, a cierpliwy pies ani drgnie – co najwyżej otworzy jedno oko
albo ziewnie rozdzierająco…

Leave a Reply