To nie kolor, to kwiat!

with 2 komentarze

Tym wszystkim (panom zwłaszcza), którzy w swych pokładach wrażliwości nie znajdują miejsca na określenia kolorów, odcieni, barw odwołujących się do otaczającej nas natury, polecam letnie spacery po okolicznych łąkach, zaprzyjaźnionych ogrodach – lub po prostu po lokalnych targowiskach, gdzie do woli można studiować znaczenie nazw na wzornikach farb: soczysta brzoskwinia, limonka i bakłażan, łan pszenicy, lawendowe pole, różany ogród…
Właśnie – dlaczego mówimy: odcień różowy, ale już: zapach, bukiet – różany?
Powinniśmy w takim razie mówić: pomarańczowy kolor – świece o zapachu pomarańczanym…
Poniżej kilka impresji florystycznych – z dedykacją dla wszystkich moich „sióstr” mentalnych, które w zwykłej gałązce lawendy widzą dziesiątki znaczeń i możliwości :-*
PS. Czy ktoś wie, jak się nazywają kwiaty polne na ostatnim zdjęciu? W czerwcu były tego na okolicznych pagórkach całe purpurowe zagony, prawie jak lawenda w Toskanii…

2 Responses

  1. beti
    |

    Niesamowicie piękne 🙂

  2. Max2
    |

    No cóż, z pewnością nie jestem twoją „siostrą” mentalną, chociaż kwiaty są piękne, zwłaszcza róże.
    Bardzo podobają mi się deski z sękami i słojami.
    Kwiatki na ostatnim zdjęciu znam, ale nie pamiętam ich nazwy.