Czy ja kiedykolwiek narzekałam, że jest za gorąco, że słońce przypieka żywym ogniem, że nie ma czym oddychać?…
Trudno mi w to uwierzyć, patrząc na tę zgniłą lodowatą mgłę za oknem. Jest 9.30 rano, a ja muszę właczyć lampę, bo coś kiepsko widzę w tym półmroku…
Aparat prawie pleśnieje w torbie, z rzadka używany – czasu brak, plenery ostatnio straciły na urodzie, nie ma pomysłu na domowe pstrykanie, zwłaszcza gdy słońce ostatnio pokazało się w pełnej krasie jakiś tydzień temu.
Sięgnęłam do sierpniowej szuflady i poczułam prawie muśnięcia ciepłego wiatru unoszącego setki baniek mydlanych i szumiącego w tataraku nad brzegiem jeziora…
/Mamie tego małego elfa życzę szybkiego powrotu do formy 🙂
Leave a Reply
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.