Szukaj wiatru w polu…

with 2 komentarze

Okazuje się, że szukając wiatru w polu można natknąć się na całkiem malownicze stare gospodarstwa rozsiane między łanami wschodzącego zboża.
Zaledwie parę kilometrów od miasta.
Ja szukałam konkretnie cegły rozbiórkowej, której, jak się okazuje, dostatek w każdym obejściu – a to z rozebranego poniemieckiego domu, a to z obory. Tylko nie każdy gospodarz chce sprzedać. Albo chce, ale drożej niż nową…
Podczas rowerowej foto-wyprawy z niejakim Pe natknęliśmy się na niewielką, opuszczoną chałupę. Stoi sobie sama jedna na skraju pola, na skraju lasu, na skraju wsi. Żadnej przy niej stodółki czy chlewu, jedynie coś w rodzaju murowanej szopy-warsztatu. Resztki zapuszczonego ogródka, zdziczałe krzewy, za to pole świeżo zaorane i nawiezione. Pewnie to jaka resztka po dziadku – może wnuki sprzedały część ziemi na działki budowlane i taki ogonek został.. Wszak kawałek dalej zaczyna się osiedle nowych domów, wcale nie wiejskich.
Zatrzymujemy rowery jakieś sto metrów od chałupy, zastanawiając się, czy ktoś tam pomieszkuje, mimo wybitych szyb. Piotr – dziecię miasta, zaciąga się wiejskim powietrzem:
– Ja już stąd czuję bezdomnych..
– Ty, przecież to obornik na polu…

2 Responses

  1. Max2
    |

    Widok raczej smutny, ale deski w zbliżeniu wyglądają malowniczo.

  2. pe
    |

    Pff …
    Wywnioskować można, że bezdomni pachną obornikiem – albo obornik bezdomnymi. Albo jakoś tak, nie ważne … 😉