Północ blisko. Koty śpią na drewnianych parapetach, chłonąc ciepło sączące się ze stojącej lampki i szumiące znad grzejnika. Obrazek, jak z zimowej opowieści…
A tu majowy wieczór za oknem. Gdzie te bzy, gdzie słowicze kląskania, gdzie drżące ręce spragnione dotyku w ogrodowej altance? Co w tych książkach piszą?…
Przedwieczorny spacer redłowską plażą, snujący się dym z ognisk pośpiesznie dogaszanych przez zziębniętych amatorów browarka na piasku, obserwowany rytuał codziennych przebieżek, przechadzek
i przejażdżek, rozmowa o „rosełkach na trawie” 🙂
Tyle, żeby przemierzać 15 kilometrów, 27 zakrętów i 4 dzielnice.
Grzeję się przy tym kaloryferze. Pognieciona jakaś wewnętrznie.
Leave a Reply
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.