Mrużąc oczy…

with Jeden komentarz

Czy nie wydaje Wam się czasem, że im dłużej powtarzacie jedno słowo, tym jest ono dziwniejsze i obco brzmiące? Ja przed chwilą doznałam tego wrażenia przy słowie „mrużenie” – to takie mruganie, ale stałe, bez powtarzania czynności. Coś jak błyski flesza i światło ciągłe w studio? Mrugamy oczami, żeby obraz widziany wyostrzyć, odświeżyć.
A po co mrużymy oczy? Sztuka mrużenia oczu jest czynnością wymagającą wprawy i delikatności – wszak krótkowidz mruży oczy dla złapania ostrości obrazu (taki „hokus-fokus”),
a tu chodzi o zobaczenie rzeczywistości z innej perspektywy, w innym świetle, bez oczywistej głębi ostrości… Operujemy wyobraźnią jaki filtrami. I tak odbicie w kałuży może wydać się widokiem górskiego zbocza z szumiącymi jodłami, a monumentalne sosny na leśnej porębie – wiechetkami traw wystającymi z leśnego runa, widzianymi z perspektywy skrzata.
To tylko kwestia odpowiedniego zmrużenia oczu…

One Response

  1. Max2
    |

    No i zrobiłaś hokus-fokus. Dłuższy czas przyglądałam się pierwszemu zdjęciu, z nosem przy samym ekranie komputera, żeby wreszcie dojść do wniosku, że to jest odbicie w wodzie. Bardzo mi się te zdjęcia podobają. Nigdy nie patrzyłam na świat w taki sposób.