Względność czasu

with Brak komentarzy

Grudniowe dni mają to do siebie, że godziny mijają dwa razy szybciej niż normalnie. Albo to ja mam zwolnione tempo wykonywania zwykłych czynności. Co roku w grudniu permanentnie brak mi czasu
i niezwykle trudno mi pogodzić pracę zawodową z piętrzącymi się przedświątecznymi obowiązkami domowymi. A gdzie czas na hobby, na przyjemności?
Tkwiąc co rano w szarym świcie zakorkowanych ulic obserwuję przechodniów, otoczenie w zimowej scenerii – i zdaję sobie sprawę, że w biegu nie zauważam tylu rzeczy… Wyjeżdżam do pracy – jeszcze ciemno, wracam do domu – już ciemno. Dawno nie robiłam fotowycieczek plenerowych i świerzbią mnie palce, bo zima jest piękna w swojej surowości, ale kiedy?…
Jedyne widoki chwilowo dostępne mi „za dnia” to te poniżej, z okna pracowni. Bu.
A te z okna samochodu nie sposób uchwycić, jeśli z powodu zasp nie ma poboczy, ruch uliczny zamiera z powodu oblodzenia, a najczęściej po prostu nie ma pod ręką aparatu. Nie lubię robić zdjęć komórką.
I wyobrażam sobie tylko kadry, w jakich zamknęłabym przechodzącego przez zaspę starszego pana z pieskiem na smyczy – ubranym w czerwony sweterek z golfem pinczerkiem, śmiesznie podkurczającym zmarznięte łapki… kuriera w firmowej kurtce DHL sunącego po wyślizganym chodniku na rowerze z sakwami pełnymi przesyłek miejskich… sople wiszące pod dziwnym kątem z każdego znaku drogowego
i sygnalizacji świetlnej (jakieś anomalie grawitacji przyniósł nam atak zimy?)
Tankuję ropę za 4,60, ze zdumieniem patrząc na cyferki przelatujące z prędkością światła na dystrybutorze, a potem jadę na moją wioskę z kolejną łopatą do śniegu, bacząc aby nie wypaść z kolein i wyhamować na głównym lodowisku… to jest, chciałam rzec, na głównym skrzyżowaniu wsi.
Chciałabym, żeby już był styczeń, żeby znów godziny miały normalny bieg. Chciałabym mieć znów czas na fotografowanie. Zatęskniłam za Cafe Patyna – termosową kawą na zdjęciowych wypadach z Pe i nigdy nie zrealizowaną stroną z relacjami z tych wycieczek. Tylko czy mam jeszcze w sobie tyle motywacji,
żeby odmrażać tyłek w jakichś ruinach? Czy zimowa „mordercza” sesja w Nadolu nie była czystym szaleństwem? No, powiedz sam, Pe… Jazda przez wioski w pełnym makijażu (rozmazany kurwiszon
z posiniaczonym alfonsem 🙂 i dziwne spojrzenia policjantów z drogówki.

Leave a Reply