Upalna majowa niedziela.
W oddali głosy nabożeństwa w ceglanym kościele.
Stukot końskich kopyt i kół dorożki na wąskiej ulicy.
Dźwięki akordeonu wibrując w nagrzanym powietrzu, szczypią w oczy nostalgią.
Niczyje koty wygrzewają się na murkach, pielęgnując świeże rany po nocnych śmietnikowych eskapadach.
Odświętnie ubrane panie na ławce zasłuchane w pełen uniesienia głos eleganckiej damy w letnim kapeluszu: „… i on tak powtarzał – przenajświętsza Matko chorych, módl się za nami!”…
Na witrynach aptek i kawiarni plakaty wyborcze tego drugiego pana K.
Jak zawsze przy straganach z pamiątkami głośna muzyka biesiadna, z tych co to grywają tu na fajfach.
W tym roku moda na pamiątki z „porcelany” made in China.
Na kiermaszu taniej książki obok dzieł pani Steel cienka książeczka o starym Ciechocinku, z fascynującą treścią i zdjęciami, niestety – wydana na papierze toaletowym.
Bardzo chciałam zobaczyć tu choć trochę „przedwojennego” uzdrowiska…
Pozostałości wyleniałych trawników równo przycięte i wygrabione. W parku dwa łabędzie niechętnie moczą nogi w brudnej wodzie stawu. W wielkiej klatce lamentują pawie, przyprawiając co bardziej zabobonne damy o nerwowe wzdrygnięcie i chęć dyskretnego przeżegnania się.
Rabatki obsadzone w paru miejscach pstrokatym kwieciem, wspomnienie dawnych wzorzystych dywanów gazonowych. Na większości placyków i klombów puszą się agawy – obowiązkowy element krajobrazu uzdrowiskowego do połowy dwudziestego wieku. Stare i schorowane, dożywają swych dni w tym ciągle najpopularniejszym w Polsce centralnej „lecznisku”.
Pozostałości dawnych pałaców sanatoryjnych wstydliwie chowają swe pokryte liszajami starej farby fasady za blaszanymi płotami, zasłaniają szklane okienne spojrzenie kawałkiem sklejki, krzyżem z desek odganiając upiory wspomnień. Pozieleniałe z zazdrości o lepszy los tych rówieśników, którym się udało załapać na lifting, poszarzałe ze strachu przed zrównaniem z ziemią albo pożarem. Nie tak dawno ogień strawił część pięknego budynku z drewna i kto wie, czy staruszek przeżyje.
Uzdrowisko. Azyl i nadzieja czy ostatnie wczasy na wyjeździe?…
Leave a Reply