Bez natchnięcia…

with Brak komentarzy

Wydawało mi się, że Sopot w tygodniu i przed sezonem to dobre miejsce, żeby podglądnąć ludzi i stare domy. Miałam rację. Wydawało mi się…
A może to miejsce staje się powoli mało autentyczne – przykrywane kilometrami nowiutkich granitowych kostek, betonowych płyt, gdzie stare prl-owskie ławki po raz kolejny malowane na upiorny zielony kolor wyglądają biednie i koślawo przy puszących się pod Domem Zdrojowym nowiutkich siedziskach stylizowanych na żeliwną secesję…
Nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Ogródki czekają na turystów.

Tylko koty jak zawsze wychylają się trwożliwie z okien, zza śmietników, spod samochodów, uświadamiając mi na każdym kroku, jak bardzo tęsknię za Tobą. Mija tydzień…

Leave a Reply